EPILOG
Czym jest śmierć? Sam tego nie wiem. Wyobrażałem sobie ją, jako koścista,
czarną laskę z kosą w ręku, a tu niespodzianka. Umarłem, tak po prostu,
cichutko, bez wielkich dramatów i cierpień. Może właśnie takie odejście było
wynagrodzeniem dla mnie za tą ciemną i depresyjna część życia. Za zabrnie mi
sensu istnienia i skazanie na takie, a nie inne wybory. Śmierć to zagadka, której nie rozwiążemy
nigdy, nawet teraz, gdy stoję sobie na jakimś idiotycznym skrzyżowaniu i myślę
gdzie mam iść. Przecież nie wiem, co tam zastanę. Wiem, czego chcę, ale tutaj
chyba nikogo to nie interesuje. Gdy obracam głowę w lewo widzę siebie sprzed
lat, szczęśliwego, zakochanego, zrozpaczonego, zagubionego i grzeszącego. Z
prawej strony widzę moją rodzinę, moje dzieci i wnuki pochylone nad moją trumną
z wyrazem głębokiego smutku na twarzach. Nieudawanego, prawdziwego. Może jednak
nie byłem, aż tak złym człowiekiem. Kochałem moje dzieci i pozwoliłem żeby one
kochały mnie. Chyba Seneka napisał, że śmierć jest darem od Boga. Zastanawia
mnie jednak, dla kogo. Gdy umierali moi bliscy cierpiałem, gdy umarłem sam
wcale nie zaznałem tego sławetnego spokoju, a moi ukochani przeżywają to, co ja
kiedyś. Może lekka śmierć była darem, a rozterki po niej karą za życie, jakie
prowadziłem i za to, że nie wierzyłem, nie wierzyłem w nic. Może i nie
dopuszczałem do siebie myśli, że po tym nie ma nic, że jest tylko cisza i
ciemność, ale nie potrafiłem w żadnej chwili swojego życia objąć rozumem
istnienia Boga. Teraz wiem, że śmierć zawsze przychodzi nie w porę. Bez względu
na to, kim się jest, ile ma się lat i co się robi. Może i prawdą jest, że tylko wobec niej
jesteśmy wszyscy równi i wszyscy marni, a w sumie, co mi z tego. Ciągle nie
wiem gdzie iść. Może to czyściec i mam sobie tak stać i rozmyślać, tęsknić za
życiem i pragnąć wieczności z nią. Lewo
– jej śmiech, biegające wesoło dzieci, moja duma i smutek, który towarzyszył mi
przez ponad 40 lat. Byłem szczęśliwy, czasem bardzo szczęśliwy, ale zawsze
czegoś mi brakowało. Miałem żal do kogoś, sam nie wiem, do kogo, o to, że jej nie
ma. Zapominałem, jej obraz rozmywał się wraz z upływem lat, ale ból istnienia
pozostawał. Prawo – moje ciało już obok jej, skromny nagrobek i napis na nim
„…niech teraz Bóg pozwoli im nadrobić to, co stracili za życia…”.
Nie wiem czy zasługuję na to, aby być z NIĄ, ale nie wiem też czy na to
nie zasługuję! Moje życie było pełne sukcesów, radości, szczęścia i osiągnięć,
ale równie często gościły w nim niepowodzenia, smutki i porażki. Nie w mojej
gestii leży ocena, na co zasługuję, a na co nie! Nie mam zamiaru podejmować
żadnej decyzji, bo bez względu na to, w którą zatonę pójdę, to i tak ktoś już
podjął decyzję za mnie. Mam tylko nadzieję, że to będzie początek czegoś
nowego, a nie tylko koniec, mrok i ból.
Oślepia mnie światło, słyszę jej pokrzepiający głos, moje ciało, czy też
dusza stają się lekkie i spadam, spadam. Całe moje jestestwo ogarnia dziwny
stan. Nie potrafię tego uczucia opisać, jakbym wreszcie poczuł się wolny. Może
szczęśliwy? Nie wiem, nie ogarniam, ale chcę żeby to trwało!
FIN
BO ŻEGNAĆ
SIĘ ZAWSZE JEST TRUDNO
Mój pierwszy raz na blogach, jako autorki. Moje sentymentalne i pewnie
ciężkie dziecko. Zawsze będę do tego czegoś mocno przywiązana, bo jakoś nigdy
nie wyobrażałam sobie, że swój pomysł przeleję na papier i odważę się go
opublikować. Jeszcze większą radość sprawiło mi to, że zechcieliście to czytać.
Niektórzy byli ze mną od początku do końca, inni przyszli później i zostali.
Jeszcze inni przyszli i nie zostali. DZIĘKUJĘ! Byliście i jesteście wspaniali.
Chciałam, żeby to opowiadanie było inne, bo chciałam zacząć od czegoś
takiego właśnie. Nie bardzo potrafię pisać, a już czegoś wesołego w mim
wykonaniu ze świecą szukać. Mam jednak nadzieję, że Boska i Łukasz będą inni,
nie zawsze szczęśliwi, pewnie skrzywdzeni przez życie, ale z nadzieją na lepsze
jutro i na wspólne życie, w przeciwieństwie niż Zbyszek i Gosia. W każdym razie
zapraszam na http://nierealnierealni.blogspot.com/ i mam nadzieję, ze spotkamy się tam w równie licznym gronie. W przyszłym tygodniu coś tam się pojawi.
DZIĘKUJĘ!
Ja Tobie dziękuję za to opowiadanie, bo było inne. Co z tego, że ciężkie?! Doskonałe i wybitne. Dziękuję!
OdpowiedzUsuńByło inaczej i za to ja ci podziękuję. Czegoś takiego jeszcze nie czytałam, a przez te ponad 3 lata wiele się tego nagromadziło. Jak już kiedyś ci wspomniałam, już dawno żadne blog nie wzbudzał we mnie tyle emocji. To twoja zasługa i tego jak potrafisz uczucia przelać na słowa. Do mnie to trafia, trafia w sam środek serca. Śmierć to zagadka, nikt z nas nie dowie się przed nią co nas później czeka. Może nic, a może dane nam wtedy będzie zaznać spokoju u boku tych których utraciliśmy. Zbyszek staną przed wyborem i do końca nie wiedział na co zasłużył, ale miał rację o tym zdecydował już ktoś inny. Na to co go czeka zapracował sobie całym swoim życiem. Ja wierzę że skończyło się to dla niego dobrze.
OdpowiedzUsuńCieszę się że się nie żegnamy, a spotkamy na kolejnej twojej historii bo ja już nie wyobrażam sobie by mogło cię zabraknąć w gonie autorek
Dziękuję a tę historię, bo naprawdę była świetna mimo iż smutna. I na zawsze ze sobą :)
OdpowiedzUsuńPrawdziwa miłość ^^
cieszę się, że się nie żegnamy bo teraz nigdy wyobrażam sobie grona autorek bez Ciebie :)
To byla jedna z historii, gdzie ciezko o jakikolwiek komentarz. Naprawde! Po przeczytaniu zawsze taka pustka w glowie. Ostatni akapit budzi az gesia skorke. Mam nadzieje, ze bedzie szczesliwy. Kocham i nie opuszczam! Widzimy sie na 2 :*!
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za to opowiadanie. Dawno, bardzo dawno nie czytałam tak życiowej, prawdziwej historii. Jestem pewna, że teraz będą już na zawsze ze sobą:) Mam też nadzieję, ba mam pewność,że Twoje nowe opowiadanie będę czytała tak jak to z zapartym tchem:)
OdpowiedzUsuńBrak mi słów... Zresztą jak zawsze, gdy tu zaglądam.
OdpowiedzUsuńŻycie jest czasami bolesne, naznaczone śmiercią naszych najbliższych, goryczą, smutkiem, żałobą. Czasem stajemy się tak jak Zbyszek niewolnikami tej żałoby. Na własne życzenie. Jednak on nie mógł inaczej. Nie mógł żyć spokojnie, gdy jej już nie było. Byliśmy z nim w tych najpiękniejszych, jak i najtrudniejszych momentach życia. Dzieliliśmy z nim rozterki, chwile szczęścia, zwątpienia. Poznawaliśmy myśli. Próbowaliśmy poczuć jego ból. Ból, który zawładnął każdą komórką jego ciała. Ból, który potęgował się z każdą chwilą bez Gosi. Ból, który zwiększał się przy każdym problemie Zbyszka. Bo on był świadomy, że ona wiedziałaby co należy zrobić.
Magia tej historii nie polega na smutku, na Zbyszkowym cierpieniu. Magia polega na tym, że tam dalej coś jest, że warto przeżyć całe życie bez tej ukochanej osoby z wiarą, że "(...) Bóg pozwoli im nadrobić to, co stracili za życia…”. Bo to chyba są słowa kluczowe w całej historii. Stracili siebie z oczu jedynie na kilkadziesiąt lat...
Dziękuję za tą historię Kochana :*** Dziękuję za każdy znak wystukany na klawiaturze. Bo czasem potrafimy krzyczeć jak bardzo nam jest źle, rozstawać się z powodu pierdół, nie radzić sobie z błahostkami, zapominając o tym, że gdzieś koło nas jest ktoś, komu zawalił się cały świat.
Ilość emocji, łez, uśmiechów, które pojawiły się poprze te wszystkie rozdziały świadczy jedynie o jednym. Potrafisz słowem poruszyć ludzkie serce. I za to też Ci bardzo dziękuję :***
Buziak :*** i moc cieplutkich pozdrowień w ten chłodny dzień :***
P.S. Trzymam kciuki za nową historię :*** i oczywiście tam też możesz się mnie spodziewać ;)
paaaa :*
Znowu tu jestem :) czytam po raz kolejny i wyje... Jak bardzo piękna jest ta historia :*
UsuńZdecydowanie zbyt szybko. Mam jednak nadzieję, że szybko zaczniesz coś nowego, nie mogę się już doczekać :)
OdpowiedzUsuńPopieram moje przedmówczynie w całej rozciągłości. Niesamowicie czytało się tą historię, również ze względu na to, że jeszcze nigdy nie spotkałam się z taką, gdzie główny bohater był na końcu swojej drogi i wspominał to wszystko. Może właśnie dlatego tak się przywiązałam do Zbyszka, którego na co dzień po prostu nie znoszę... Bo była tu cała masa uczuć, które nie są mi obce, więc chyba dlatego można było tak dobrze się wczuć w tekst. Dziękuję Ci za to :*
Do następnego!
Pozdrawiam serdecznie, Anna.
/releve-moi/
ŚWIETNE! Dziękuję Ci za tak piękne i wzruszające opowiadanie .:)
OdpowiedzUsuńryczę, jak głupia ;( mam nadzieję, że Zbyszek jest z Gosią i tam, gdzie są, są szczęśliwi.
OdpowiedzUsuńJedno z najbardziej wzruszających opowiadań, jakie czytałam. Naprawdę ogromne ukłony.
OdpowiedzUsuńGratuluje wielkiego osiągnięcia :) Dotrwać do końca w pisaniu i w dodatku robić to w taki sposób to coś wspaniałego.
OdpowiedzUsuńPS. Ja też zawsze pisze same smutasy, ale próbuje powoli to zmienić ;)
Blog cudowny.
Nigdy nie chciałam epilogu przy tym opowiadaniu, a jednak i tak nastało spotkanie z tym cholerstwem sam na sam :(
OdpowiedzUsuńSama nie wiem, która droga dla Zbyszka byłaby lepsza. Z jednej strony nie ma nic lepszego od kochających dzieci i grona wnuków, z drugiej zaś cieszyĺ się nimi przez całe życie i na pewno chciałby teraz odzyskać tę, którą los mu zabrał - Gośkę. Kurczę, pozostaje mi wierzyć. że mimo wszystko będzie szczęśliwy. W końcu w pełni. :))
Będzie mi tego brakowało, cholera, i to bardzo. Życiowe, prawdziwe i piękne. Ale cóż, zawsze będę mogła do tego cuda powrócić. :))
Dziękuję!:))
Zbyszek łatwego życia nie miał, ale za to dostał nagrodę w postaci lekkiej śmierci czego pewnie nie jedno z nas powinno mu zazdrościć. Teraz może być już z Gosią, na wieczność i tam gdzieś historia ich miłości ma dalszą część, którą tutaj na ziemi przerwała śmierć.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobała ta historia i szkoda, że to już koniec :/
Dobrze, że zaczęłaś pisać swoje historię, bo robisz to naprawdę wspaniale :)
Tak bardzo odwlekałam tą myśl, że mam do ciebie wejść na epilog, że dotarłam tutaj dopiero teraz. No cóż, nic nie może przecież wiecznie trwać, prawda? Tylko tak cholernie mi szkoda tej historii, dla mnie osobiście mogłaby trwać minimum wieczność, bo takie historie jak te nie tylko pozbywają cię snu z powiek, ale uczą, uczą życia. Urywki z jego życia były tak fascynujące, że nie raz i nie dwa przejęłam się jego życiem jakby było ono moje. Mam nadzieję, że szybko z "karierą" tutaj nie skończysz i zostaniesz z nami jak najdłużej.
OdpowiedzUsuńKocham cię za to opowiadanie,
Całuję, Camilla. <3
Przepraszam, jeśli nie zawsze zaszczyciłam komentarzem w ostatnim czasie, ale różnie było z moją obecnością na swiom komputerze.
OdpowiedzUsuńMimo że tak okrutnie płakałam na tym opowiadani nie raz i nie dwa, to ci wybaczam :)
Skończyło się śmiercią, ale wbrew pozorom przez Zbyszka wyczekiwaną. Nie będzie już dłużej żył bez ukochanej, cokolwiek się z nim teraz stanie. Przeżył jeszcze raz najważniejsze chwile swojego życia i odchodzi w spokoju :)
Cieszę się, że zaczęłaś przygodę z pisaniem, bo to bardzo wciąga i daje wiele satysfakcji. Ogrom. Zostań z nami jak najdłużej :)
Pozdrawiam
To my dziękujemy :D To opowiadanie jest na serio mega wzruszające i jak czytałam każdy rozdział, to potem nachodziły mnie różne myśli, sporo dzięki wam przemyślałam :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że twoje kolejne opowiadania będą równie wspaniałe i nie mogę się doczekać, jak zaczniesz znowu publikować ;)
Pozdrawiam :*
Dziękuję za coś zupełnie innego!
OdpowiedzUsuńDałaś mi bardzo dużo do myślenia tym epilogiem i całą, piękną, trudną i wzruszającą historią :)
Pozdrawiam gorąco i do zobaczenia na Twoim następnym blogu :)
Historia na pewno niezapomniana i cudowne jest to, że dzięki Internetowi będę mogła jeszcze do tego wrócić ;)
OdpowiedzUsuńWiesz co ja Ci napiszę? Że jestem szczęśliwa, bo ujawniłaś się temu blogowemu światu jako autorka ;)
Pozdrawiam ;***
japierdziule! tylko tyle dam radę powiedzieć! cudo! no cudo! świetny pomysł, jeszcze lepsze wykonanie! MAJSTERSZTYK! <3 jedyny taki pomysł w tym całym blogowym świecie! zakochałam się, dziewczyno pisz dalej! i jeżeli mogłabym prosić, to jeżeli miałabyś zamias pisać coś jeszcze to proszę, poinformuj mnie na e-maila:) ola.podsiadlo@o2.pl
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci, że mogłam przeczytać coś takiego. To opowiadanie było całkiem inne, niż te, które do tej pory czytałam. Dla mnie jesteś jedną z najlepszych w tym blogowym świecie.
OdpowiedzUsuńWidzimy się na twoim kolejnym blogu ;)
Buźki A. ;*
Piękne zakończenie pięknej historii. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńWitam Cię Kochana!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam Twojego bloga wczoraj wieczorem. I powiem Ci szczerze, że jestem w meega szoku. Pozytywnym oczywiście :) Popłakałam się chyba ze sto razy! Twoje opowiadanie jest całkiem inne od tych, które czytałam. Wczułam się w nie w 100%.
Piękne i totalnie wzruszające :) Pozdrawiam :*
Miałam przeczytać tylko jeden rozdział, ot tak, żeby sobie zrobić odskocznię od życia codziennego. Ale gdy już zaczęłam, nie byłam w stanie przestać. Nie komentowałam każdego rozdziału, bo stwierdziłam, że to bezsensu i skomentuje wszystko po epilogu.
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadanie jest przerażająco piękne... Płakałam, śmiałam się, nawet raz się wściekłam na samym początku, gdy Zbyszek swój żal i frustrację wyładował na niewinnym Patryku.
Podziwiam, że byłaś w stanie pokazać, że człowiek, który popełnia błędy nie jest wcale człowiekiem złym. Można powiedzieć, że Zbyszek popełniał błędy cały czas. Ale czy na serio tak było? Przecież zrozumiał, że źle traktował Patryka, że musi się pozbierać i przestać zaniedbywać dzieci. Zdawał sobie też sprawę z tego, że wykorzystuje kobiety po śmierci Gosi ale czy oszukiwał je? Mówił wyraźnie czego pragnie od nich i nie obiecywał nic więcej. Wiedział, że żadnej nie pokocha, ponieważ kocha tylko Gosię...
Podziwiam też hmmmm nazwę to sferę metafizyczną opowiadania. Jest nierealnie realna. Zbyszek nadal pozostaje tam dynamiczną postacią, nie patrzy ślepo i z wierną miłością na swoją umiłowaną Gosię ale polemizuje z nią. Wyrzuca jej, że go zostawiła.
Dziękuje Ci za to opowiadanie.
Te opowiadanie to coś pięknie. Szukałam sobie czegoś do czytania, trafiłam tu i odrazu miałam zamiar wyłączyć tą kartę, jednak coś mnie tchneło i zaczęłam czytać prolog i tak mnie wciągnęło, że właśnie skończyłam czytać epilog. Czytałam już wielee opowiadań ale jeszcze chyba żadne nie wzbudziło we mnie tylu emocji. Poraz pierwszy płakałam od początku do końca, czytając każdy rozdział. Wiem, że to tylko fikcyjna opowieść ale wiele dałabym żeby ktoś kiedyś pokochał mnie tak jak Zbyszek Gosie. Taka miłość jest dla mnie pewnego rodzaju wzorem na przyszłość. . Bardzo żałuję, że dopiero teraz tu trafiłam ale lepiej późno niż wcale. Bardzo Ci dziękuję, że coś takiego powstało i jednocześnie gratuluję. Poprostu coś cudownego.
OdpowiedzUsuńSama nie wiem co właściwie napisać. Znalazłam twoje opowiadanie może 2,3 dni temu i czytałam je z takim zapałem,że naprawdę nie mogłam się powstrzymać. Wszystkie twoje rozdziały były ciekawe i pełne emocji, przy niektórych naprawdę płakałam a doprowadzenie mnie do płaczu graniczy z cudem. Tak więc, przepraszam że nie dodawałam żadnych komentarzy oprócz tego tutaj, ale stwierdziłam, że chyba i tak ich nie zobaczysz (nie wiem czy nawet ten przeczytasz). Naprawdę żałuję, że nie było mnie tu, podczas gdy dodawałaś kolejne posty, no ale trudno. To opowiadanie napewno zapadnie mi głęboko w pamięć. Bardzo ci dziękuję, że mogłam przeczytać takie arcydzieło :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWczoraj wpadłam na to opowiadanie i przeczytałam je calutkie. Nigdy tak nie płakałam czytając...do oczy bez przerwy napływały mi łzy i ściekały po policzkach a później zaczynałam się śmiać jak głupia, bo niektóre teksty Zbyszka, Dzika czy Igły mnie potwornie rozwalały :D
OdpowiedzUsuńMasz talent kobieto, żałuję, że dopiero teraz znalazłam to cudeńko, ale opłacało się.
Historia Zbyszka i Gosi jest nie do opisania. Wzruszająca to mało powiedziane. Chociaż między nimi była różnica wieku, tak bardzo się kochali. Dzieci i Gosia tak bardzo go zmieniły. Stał się dobrym ojcem, choć nie zawsze mu szło, wiadomo..bo musiało mu być cholernie ciężko bez żony.
Ach...to opowiadanie jest najlepsze jakie kiedykolwiek przeczytałam :)
Pozdrawiam :*
Jezuuu, płaczę..;_; Czemu to koniec? :(( Naprawdę, piękne..Masz wielki talent! <3
OdpowiedzUsuńhttp://s3condbreathe.blogspot.com/ Wpadłabyś do mnie w wolnej chwili? :c
Michał Kubiak, Nadia Huczkiewicz i Zbigniew Bartman. Idealne połączenie? Jeśli wejdziesz to się przekonasz! Ale nasuwa się tu pytanie. Czy lesbijka może zakochać się w heteroseksualiście? Zagubiona dziewczyna, która sama nie wie czego chce!Przeczytaj sam/a! ♥ Jeden klub, jedna noc zmieni wszystko! Jedna kobieta, dwóch mężczyzn! ☺
OdpowiedzUsuńmarzeniablakna.blogspot.com/
Care. ♥
nie wiem, czy jeszcze tu zaglądasz, ale zaryzykuję ;) Zapraszam do wejścia choć na chwilę. Chciałam dać znak, że czytam i doceniam ;) http://zrodloradosci.blogspot.com/p/top-10.html ;*
OdpowiedzUsuń