WSPOMNIENIE SZÓSTE
CZĘŚĆ DRUGA
- Zibi
gotujesz lepiej niż moja żona – Igła oblizywał się i poklepywał po brzuchu z
miną najedzonego, grubego kota.
- Lepiej
żeby Iwonka tego nie słyszała, bo zyskam kolejne dziecko i kolejną gębę do
wykarmienia. – tęskniłem za przyjacielem przez te kilka miesięcy. Widywaliśmy
się rzadko przez te dwa lata mojej gry za granicą, ale nigdy nie straciliśmy
kontaktu. Miłosz i Zuzia spędzali wakacje u wujka Igły, a ja zawsze mogłem
liczyć na jego pomoc.
- Wiesz, że
twoje dzieci potrzebują matki? – no i się zaczęło. Od kilku miesięcy Krzysiek
przy każdej rozmowie wraca do tego tematu.
- Wiem, ale
nie będę robił niczego na siłę. Jak ty to sobie wyobrażasz? – niepotrzebnie się
denerwuję, ale nie lubię, gdy ktoś zbyt mocno ingeruje w moje życie – po drugie
nie jestem najlepszą partią w mieście z moim bagażem.
- Jakbyś,
chociaż ściągnął obrączkę to już by było łatwiej. Myślę, że nie jedna poszłaby
za tobą w ogień – przyjaciel aż poczerwieniał ze złości.
- Stary, jak
mi ją założono tak będę w niej chodził! To nie jest takie proste. Ja mam troje
małych dzieci, psa, dwa chomiki, papugę i złotą rybkę. Odkąd zdechł Bobek nie
udało mi się namówić Miłosza na kolejnego yorka i mam czekoladową labradorkę,
która niszczy wszystko na swojej drodze. Nie sądzę żeby znalazła się kobieta z
tak pojemnym sercem. Związek ze mną to będzie zawsze bycie gdzieś daleko w hierarchii
za dziećmi i ich potrzebami i z widmem zmarłej żony za plecami – trzęsą mi się ręce,
gdy o tym mówię.
- Ale ty
nawet nie próbujesz. Wiem z dobrych źródeł, że nie żyjesz w celibacie i
spotykasz się z kobietami. Ile ich było? Ile się przewinęło przez twoje łóżko?.
Żadna nie chciała zostać na dłużej? Myślisz, że nie krzywdzisz tych biednych
dziewczyn? – wiem, że postępuję jak skurwiel skacząc z kwiatka na kwiatek, ale
na chwilę obecną nie potrafię tego zmienić.
- Nie
przyprowadzę żadnej do domu i nie przedstawię jej dzieciom, bo dobrze wiesz jak
lgną do Iwonki i do każdej znajomej kobiety. Co jakby nam nie wyszło? Co bym im
powiedział? Nie będę im mieszał w głowach nadmiarem ciotek. Dobrze nam we
czwórkę – jestem coraz bardziej zdenerwowany, bo kierunek, w jakim zmierza ta
rozmowa jest coraz bardziej niebezpieczny dla Krzysztofa. – Poza tym, wcześniej
czy później każda chce wziąć ślub, a ja przysięgałem raz i drugi raz tego nie
zrobię. Większość chce mieć własne dzieci, a ja nie chcę i nie mogę ich mieć.
Nie chcę ich mieć z inną kobietą. – zaczyna już podnosić głos, strasząc w ten
sposób siedzącego pod stołem Patryka.
- Tatuś,
tatuś – mały wdrapuje się na kanapę obok i przytula mnie w obronnym geście,
posyłając jednocześnie Krzyśkowi wrogie spojrzenie zza śmiesznych okularków.
-Spokojnie
synku. Idź się bawić, nic się nie dzieje mój rycerzu – całuję go w czółko, a on
zadowolony wraca na swoje miejsce na dywanie. Ciągle jednak z obawą obraca się
w naszym kierunku, chyba wyczuwa napiętą atmosferę między nami.
- Skąd
wiesz, że nie zdecydowałbyś się na kolejne dziecko z odpowiednią kobietą.
Kolejny maluszek nie byłby problemem – Igła nie odpuszcza i dalej stąpa po
kruchym lodzie.
- Krzysiu ja
nie mogę mieć dzieci! We Włoszech poddałem się zabiegowi wazektomii. Jestem
bezpłodny – reakcja libero jest nad wyraz teatralna. Zakrywa dłonią usta, a
drugą łapie się za krocze.
- Coś ty
zrobił?
-
Podwiązałem sobie nasieniowody. Żadnej z moich partnerek nie oszukuję i nie
obiecują niczego, czego nie mógłbym spełnić. Wiedzą, ze z mojej strony mogą liczyć
tylko na seks. Nic poza tym. – zdaję sobie sprawę jak to zabrzmiało, ale tak
właśnie wygląda moja codzienność. Krzysia chyba pierwszy raz w życiu zatkało i
to nie z powodu mojego życia intymnego.
- Ale, że
dałeś sobie tam coś robić? Czy ty, no wiesz?
- Spokojnie,
staje mi jak przeciętnemu trzydziestolatkowi, bez problemów i wstydu –
rozładowuję troszkę atmosferę śmiejąc się z jego zdezorientowanej i
zdegustowanej miny.
Mam ochotę
zakończyć tą farsę, ale nie chcę znowu uciekać przed przyjaciółmi, nawet, jeśli
są tak upierdliwi i wścibscy jak Ignaczak.
Im szybciej wytłumaczę mu, że nie jestem gotowy na nowy związek tym
lepiej dla niego i dla mnie. Tak naprawdę nie jestem gotowy na nic! Ogarniam
tylko dzieci i karierę. Reszta mojego życia to wegetacja od przypadku do
przypadku, od chwili do chwili, od przelotnego romansu do przelotnego romansu.
Zdaję sobie sprawę z tego, że Gosia nie byłaby zachwycona tym, co się zemną
dzieje, ale nie potrafię nic z tym zrobić. Ciągle jestem wściekły i rozżalony,
że to spotkało właśnie mnie. Owszem mam wyrzuty sumienia spotykając się z coraz
to innymi dziewczynami i perfidnie je wykorzystując.
- Te
wszystkie kobiety, z którymi się spotykasz są kompletnymi przeciwieństwami
Gośki. Cycate, chude blondyny, które mózgiem chyba nie grzeszą. Ty wcale nie
chcesz się zakochać. Unikasz normalnych kobiet tylko spotykasz się z siksami
dla chwili przyjemności. Mam nadzieję, że zaglądasz im w metryki zanim wsadzisz
łapę w majtki – w myślach przyznaję mu rację, bo rzeczywiście starannie
dobieram sobie kochanki. Muszą być sporo ode mnie młodsze. Takie, które w żaden
sposób nie skojarzą mi się z nią.
- Chyba
trochę chore by było gdybym sypiał z jej kopiami. To by już podchodziło pod
obsesję. Zresztą poznałeś Gosię i wiesz, że ciężko o taką drugą. Wiesz, jaka
była i w tej jej dziwności się zakochałem i nie zdążyłem się znudzić, nie zdążyłem
sprawdzić czy zestarzeje się szybciej niż ja, co uporczywie powtarzała
odmawiając mi randki, a potem ręki. Nie zdążyłem przeżyć naszego wspólnego
życia. Ta strata mimo upływu dni, miesięcy i lat boli tak samo. Rana może i
przestała krwawić, ale ból towarzyszy mi każdego dnia. Codziennie obawiam się
czy wychowam nasze dzieci na porządnych ludzi, bo w chwili obecnej sam wzorem
do naśladowania nie jestem.
- Ja wiem,
że wielu rzeczy nie zdążyliście i wiem, że żadne słowa pocieszenia ci nie pomogą
i wszelkie próby zrobienia tego wzmagają twoją złość, ale wiem też, że tak żyć
nie można. Pamiętam, jaka była Gośka, bardziej nieprzewidywalna niż ty,
bardziej denerwująca i tylko ją było ciężej lubić niż ciebie – Krzyś ma rację.
Moja żona nie cieszyła się popularnością wśród moich kolegów i ich partnerek
życiowych. W bliższe stosunki weszła jedynie z Iwonką. Nie chodziła na moje
mecze, a jeśli już była to nie okazywała żadnych emocji. Potrafiła jednak
wsiąść w samolot i polecieć za mną do Brazylii lub Japonii – ot tak na mój
mecz, bo się stęskniła.
- To nie
tak, ona po prostu żyła własnym życiem, a nie moim jak wiele partnerek
sportowców. Podobnie jak twoja żona nie chciała być zależna ode mnie i chciała
mieć alternatywę. Wspierała mnie w każdym momencie, ale nie udawała, że
interesuje się siatkówką, po prostu była, obok gdy tego potrzebowałem.
Pocieszała mnie, gdy przegrywałem i sprowadzała na ziemię, gdy odnosiłem
sukcesy. Brakuje mi tego – opieram się plecami o kanapę i odchylam głowę
bezsilnie wpatrując się w biały sufit Krzyśkowego salonu – Wiem, ze nie była
lubiana, ale sam wiesz ile zyskiwała przy bliższym poznaniu. Nigdy nie
zabiegała o niczyją sympatię ani zainteresowanie, była twardą businesswoman
zarówno w pracy jak i życiu towarzyskim. Tylko w domu zrzucała tą maskę na
rzecz wspaniałej kobiety, która dla mnie i dla dzieci potrafiła poświęcić
wszystko.
- Sam
początkowo miałem z nią problem i długo się zastanawiałem jak wy się
dogadujecie. Dla postronnych była po prostu zadzierającą nosa, pewną siebie i
chłodną kobietą. Ciężko się było do niej zbliżyć na tyle żeby poznać tą jej
lepszą stronę, ale komu się to udało to nie żałował. Materiał na przyjaciółkę
na całe życie – Igła z rozrzewnieniem wspominał jej trudny charakter i złożoną
osobowość.
- Taka była
do samego końca. Rozkleiła się tylko raz, tuż przed śmiercią. Jedyny raz głośno
powiedziała, ze nie chce umierać. Poza tym była jak skała, aż miałem wyrzuty
sumienia, że sam tak nie potrafiłem. Trząsłem się wiecznie jak osika na samą
myśl, że życie mi się sypie i zostanę bez niej – stają mi łzy w oczach pierwszy
raz od trzech lat. Odkąd zachorowała nie uroniłem ani jednej kropli, a teraz
mam ochotę płakać. Zaciskam mocno powieki, żeby słone łzy nie wydostały się na
zewnątrz i pociągam nosem. Chyba pierwszy raz nie czuję złości. W obecności
Ignaczaka wszystko wydaje się odległe i łatwiejsze.
Nie
zarejestrowałem momentu, gdy Patryk pojawił się koło mnie szczebiocząc swoim
dziecinnym głosikiem.
- Tatusiu
łezki ci lecą. Masz ziazi? – dotykał moich mokrych policzków, a ja
zastanawiałem się jak wyczuł, że coś jest nie tak, bo przecież z takiej
odległości nie mógł widzieć – Wujek coś niemiłego ci powiedział? Jak był
niedobly, to ja go źbije!
- Nie synku.
Tatuś jest szczęśliwy, bo ma takiego wspaniałego obrońcę jak ty. Duzi chłopcy
też płaczą – czochram jego mięciutkie włoski uspokajając przejętego chłopca.
Igła płakał ze śmiechu.
- Muszę
uważać, bo masz bardzo wojownicze dziecko. Mogę na koniec kariery okupić
spotkanie z nim ciężką kontuzją – Krzysiek śmiał się głośno klepiąc się po
udach – Nie wytrzymam, to było piękne. Podpadłem na całej linii!
Mnie też
poprawił się humor po tym wojowniczym wkroczeniu Patryka do akcji.
- Nie wiem
czy to dobrze, że mój syn myśli, że tatuś potrzebuje obrońcy – patrzę z
rozczuleniem na tego maluszka, który późno, bo późno, ale zawładnął moim sercem
w całości. Krótką chwilę ciszy przerwał tupot stóp na schodach. Cztery zziajane
osóbki wpadły do salony robiąc totalny zamęt.
- Tato,
tato, wujku możemy iść do ogrodu? – krzyczeli jedno przez drugie, ubierając się
w biegu.
- Idźcie,
idźcie tylko nie wychodźcie za ogrodzenie – Igła z uśmiechem wypuszcza zgraję
przez drzwi tarasowe.
- Miłosz weź
Patryka ze sobą – proszę starszego syna, bo mały aż wyrywa się za resztą.
- Ale tato!
Dlaczego ja? On będzie za mną łaził! – blondyn krzywi się i kręci nosem jakbym mu,
co najmniej kazał czyścić publiczną toaletę.
- Bo ja ci
karzę! Jak się pięć minut się z nim pobawisz to cię nie ubędzie, a mały będzie
wniebowzięty. Masz go pilnować, a jak usłyszę, że mu dokuczasz to inaczej
porozmawiamy – Miłosz potulnie łapie trzylatka za rączkę i wychodzi na
zewnątrz. Nie lubię w ten sposób narzucać dzieciom swojej woli, ale czasami bez
stanowczości się nie obejdzie.
- Kurczę Zbyszek,
ale masz posłuch – Igła kręci głową – Myślałem raczej, że ich rozpieszczasz.
- Jakbym im
na wszystko pozwalał, to by mi na głowę weszli. Wystarczy, że dziadkowie tańczą
jak im dzieciaki zagrają. Ja od czasu do czasu muszę być tym złym. Nie
narzekam, bo na razie jest dobrze, rzadko podnoszę głos – daję sobie sprawę, że
niedługo Miłosz będzie nastolatkiem i przeraża mnie myśl, że będę musiał
zmierzyć się z problemami dojrzewania. Jak sobie przypomnę rozmowę
uświadamiającą z Miłoszkiem i to uczucie zażenowania, gdy rozmawiałem z nim o
seksie i reakcjach jego ciała. Byłem chyba bardziej zestresowany niż on. Czeka
mnie jeszcze pogadanka z Zuzką, a to będzie dużo trudniejsze. Nie jestem
kobietą i o okresach, hormonach i podpaskach wiem tyle, co przeczytam.
- Radzisz
sobie stary. Nawet lepiej niż wszyscy by się spodziewali – Krzyś przyjacielsko
poklepuje mnie po plecach.
- Masz rację, postępowałeś bardzo źle
sypiając, z kim popadnie. Jakby każdy tak reagował to nie byłoby dziewic na tym
świecie – mówiła to z pretensją w głosie. Nawet po tylu latach czułem niesmak
po tym ciemnym okresie w moim życiu.
- Wiem Gosiu, że zachowywałem się jak
palant. Nie potrafiłem żadnej innej obdarzyć głębszym uczuciem i traktowałem
seks instrumentalnie, choć doskonale wiedziałem jak smakuje seks z miłości i
jak pustym doświadczeniem jest bez niej – nie jestem w stanie spojrzeć jej w
oczy. Jest mi po prostu wstyd.
- Dawałeś sobie jednak radę z
dziećmi, które nigdy nie odczuły z twojej strony braku wsparcia, czy miłości.
Miałeś problemy wychowawcze jak każdy rodzic, ale pod tym względem jestem z
ciebie dumna. – Gosia ściska moją rękę i głaszczę ją dając mi wsparcie w chwili
refleksji nad tym, co minęło bezpowrotnie i nad błędami, których nie można
naprawić.
- Kochałem i kocham nasze dzieci. To
była jedyna rzecz, która mi po tobie została.
- Pamiętam jak zaszłam w ciążę z
Zuzką, twoją reakcję i wszystkie te piękne chwile we wspólnym oczekiwaniu na
dziecko. Chcesz to przeżyć jeszcze raz? – kiwam tylko głową, bo jestem
podekscytowany tak jak wtedy, gdy miałem zostać ojcem. Z Miłoszem było inaczej,
bo jak go adoptowaliśmy to miał blisko dwa latka, a tutaj miałem trzymać w
ramionach kruszynkę, która będzie ode mnie zależna przez wiele, wiele lat…
Witam kochane!! Dziękuję serdecznie
za wszystkie komentarze i zapraszam do czytania i komentowania kolejnego
rozdziału. To pomaga!!
Ojej *__* jak ja kocham te dzieciaki, to sobie nawet nie wyobrażasz
OdpowiedzUsuńIgła upierdliwiec mnie rozśmiesza :D szkoda, że Zbyszek za przeproszeniem daje dupy zamiast kogoś poszukać, przecież dzieci potrzebują teżmatki a nie tylko ojca chociaż w tej roli sprawdza się on bardzo dobrze :)
Zbyszek tutaj to bardzo złożona postać, tak jak w życiu. Z resztą takie osoby są najbardziej interesujące. Widać ze Bartman wiele rzeczy przemyślał, Samo poddanie się zabiegowi podwiązania nasieniowodów jest czymś co wykazało jego odpowiedzialność. Zdecydował się na seks bez zobowiązań i chciał wykluczyć możliwość wpadki, a ten sposób jest jednym pewnym sposobem. Ja rozumiem że Krzysiek chętnie widział by u jego boku jakąś kobietę z którą Zbyszek mógłby być szczęśliwy, ale czasami tak się nie da. Nic na siłę. Zbyszek nie chce, a jak się czegoś nie chce to nie ma po co nawet próbować, przynajmniej ja tak mam. Jest odpowiedzialny bo boi się że dzieciaki przywiążą się a jemu z daną kobietą nie wyjdzie. Nadkłada dobro dzieci nad swoje. Mówi się że dziecko powinno mieć pełną rodzinę. Moze i jest w tym prawda, ale czy dzieci wychowywane przez jednego rodzica są gorsze? Nie, stanowczo nie!
OdpowiedzUsuńOj skąd ja to znam, że pomaga i to bardzo. Aż się normalnie chce pisać więcej :P
OdpowiedzUsuńZbyszek zamienia się w bezuczuciowego faceta, który widzi tylko dzieci i przyjaciół, a kobiety starannie wybiera i traktuje przedmiotowo, ale chyba teraz właśnie tego potrzebuje. Ja nie znam człowieka, który w takiej trudnej sytuacji tak dobrze by sobie radził, jak Zbyszek. On ma na głowie trójkę dzieci, dwa psy i inne obowiązki, a radzi sobie znakomicie :) Takiego człowieka trzeba podziwiać, ale i wspierać, bo w każdej chwili może mu się całe życie rozwalić w drobny mak. Może i Krzysiek jest strasznie wścibski i musi wszystko wiedzieć, ale w ten sposób chce pomóc, a że mu nie za bardzo wychodzi, to już nie jego wina ;)
A to podwiązanie nasieniowodów, to chyba jednak dobry pomysł. Przynajmniej jest pewny, że nic się w jego życiu nie zmieni chyba, że sam będzie chciał.
Pozdrawiam,
Dzuzeppe :*
Ps. Nominowałam Cię do nagrody The Versatile Blogger, więc jeśli masz ochotę to zapraszam do mnie na http://to-tylko-siedem-dni-kotku.blogspot.com/p/the-versatile-blogger.html
UsuńO rety... Zbyszek musi mieć posłuch u dzieci. Inaczej w ogóle nie dałby sobie rady, bo każda cierpliwość kiedyś się kończy. Nie mniej jednak Patryś kupił mnie od samego początku, najukochańszy urwis :)
OdpowiedzUsuńBartman prowadzi rozwiązły tryb życia, ale jeśli to mu pomaga - niech będzie. Nie akceptuję sypiania z kim popadnie, ale skoro jest tak a nie inaczej nastawiony, trudno. Może to nie tak, że nie spotkałby drugiej takiej jak Gośka. Może po prostu boi się, że to się stanie? Woli żyć zacierającym się wspomnieniem idealnej żony, niż szukać pomocy i wsparcia u innej kobiety.
Pozdrawiam ciepło, Anna :**
/releve-moi/
Dzieci są słodkie, kochane i dają wiele radości, ale gdy zajmuje się nimi 24/7 to wtedy odczuwamy jaki to obowiązek. Każdy chciałby, żeby to podrosło i lata trudu zaprocentowały. Zbyszkowi, mimo licznych przygód się udało, tak uważam :)
OdpowiedzUsuńA że uznał, że jeden ślub w życiu wystarczy i jedna kobieta w sercu? jego decyzja :) Swatanie go męczyło, ale Krzysiek nie chciał źle :) Przyjaciel, jakiego potrzebował :)
W końcu i Patryk znajdzie kolegów i się zaaklimatyzuje z dziećmi :)
Pozdrawiam
wiem, że pewnie się powtarzam, ale będę się powtarzać, bo uwielbiam Ciebie i Twego Zbyszka!! Zibi, nie licząc zaliczania panienek, jest tutaj absolutnym ideałem. chętnie wzięłabym cały pakiet na czele z psem i chomikami!! Boże, kto by pomyślał, że się wzruszę... odkupujesz mi chusteczki!!
OdpowiedzUsuńnie umiem pisać komentarz, więc powiem tylko, że jestem ;)
OdpowiedzUsuńOjciec, który potrafi w taki sposób i mimo tylu przeciwności losów zaopiekować się swoimi dziećmi jest chodzącym skarbem. Nie powinien sypiać z byle jakimi dziewczynami, tylko po to, by sprawić sobie przyjemność... Powinien spotkać na swojej drodze taką kobietę, która jest w stanie pokochać jego, dzieciaki i całe domowe zoo :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Zapraszam serdecznie na nową, niegrzeczną historię Tośki i Michała Kubiaka. Dwójki bezwzględnych, pozbawionych uczuć, przypadkowo poznanych ludzi. Mam nadzieję, że wpadniesz i nie będziesz się nudziła :)
Usuńtylko-ty-i-twoj-wlasny-swiat.blogspot.com
Nie mam pojęcia co napisać...
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest przepiękny zresztą jak cała ta historia. To jest tak magiczne i wzruszające opowiadanie,że sama nie wiem co mam napisać. Zbyszek jest troskliwym ojcem, pełnym ciepła i cierpliwości bo myślę, że naprawdę niewiele osób dałoby radę samemu zapanować nad trójką małych dzieci, psem, dwoma chomikami, papugą i złotą rybką. Podziwiam go i mam nadzieję,że otworzy swoje serce bo na pewno istnieje taka kobieta, która pokocha go takiego jaki jest.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco;*
waleczne dziecko!
OdpowiedzUsuńnastępnym razem się może rozpiszę, a teraz lecę!
http://inka-tja.blogspot.com/p/nominacje.html
UsuńNominowałam Cię, zapraszam :D
Zbyszkowi jest ciężko samemu wychowywać dziecko, być facetem mającym swoje potrzeby a w dodatku wdowcem który bardzo kocha swoją żonę. Nawet nie chce sobie wyobrażać jak mu jest trudno. Przygodni seks to nic godnego pochwały, ale z drugiej strony poniekąd go rozumiem. Krzysiu na siłę wciska mu żeby znalazł sobie kogoś bliskiego, ale mało jest kobiet, które wzięły by taki bagaż, a Zbyszek by obdarzył ją jakimś tam uczuciem, bo miłość jest zarezerwowana dla Gosi i dzieci.
OdpowiedzUsuńZbyszkowi potrzebna była kobieta, która go porządnie walnie w łeb. Nie potrzebna mu taka, która będzie go głaskać i zyskiwać na jego popularności. Dlatego on szukał takich plastików, bo za żadne skarby nie chciał się ponownie zakochać. Patryk, ty uroczy rycerzu. Rozczulają mnie sceny Zbyszka z najmłodszym synkiem.
OdpowiedzUsuńKomentuję dopiero dziś, bo czytałam na telefonie. :)
I on dawał radę znaleźć naiwną panienkę na seks? Szacun, myślałam, że bycie siatkarzem i samotnym ojcem wystarczająco go męczyło.
OdpowiedzUsuńBoże, przecież to ma w sobie tyle piękna i realności, że aż nie sposób się nie wzruszyć!
OdpowiedzUsuńŻe co on zrobił? Podwiązał sobie jajowody? Oby tylko tego potem nie żałował! Choć z drugiej strony to słodkie, że chce mieć dzieci tylko z Gośką. To jest prawdziwy facet, kochający nawet po śmierci! Ale to pukanie byle panienek chyba nie było potrzebne;))
Patryk jest kochany!
Tym podwiązaniem jajowodów to mnie zagiął i nie wiem czy dobrze zrobił. A co jeśli mu się odmieni? Zamknął sobie drogę, ale skoro podjął taką decyzję, to widocznie wydała mu się ona być słuszną. Ja się zgadzam z Igłą. On powinien pomyśleć o tym, że jego dzieciom przyda się kobieca ręka. Oczywiście nie powinien na siłę szukać drugiej żony, ale też nie powinien pieprzyć się na prawo i lewo i z kim popadnie.
OdpowiedzUsuńKolejna zajebista historia, oby takich więcej! ;D
Pozdrawiam ;***
Zbyszek pokazał , że jest odpowiedzialną osobą. Moim zdaniem Igła ma rację, dzieciom Zbyszka przyda się kobieca ręka, ale nie powinien szukać żony na siłę. Nie podoba mi się też że Zbychu pieprzy się z kim popadnie, ale to jego życie i Krzyśkowi nic do tego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam A. ;*
O mój Boże, to jest po prostu genialne! Gdy wczoraj po 23 dotarłam na Twojego bloga nie mogłam się od niego oderwać, a dzisiaj z samego rana mogę powiedzieć, że pochłonęłam go na całego na jednym wdechu! Kochana to jest po prostu wspaniałe! Nawet nie wiesz ile razu musiałam sięgać po chusteczki, żeby wycierać łzy. Historia miłości Zbyszka i Gosi, chociaż od samego początku tak smutna jest zarazem jedną z najpiękniejszych, którą miałam przyjemność czytać. Widać, że mimo upływu lat to utrata ukochanej żony, zawsze była jego największym cierpieniem, ale mimo to postarał się, aby wychować wspaniałe dzieci - i wywiązał się ze swojego zadania znakomicie.
OdpowiedzUsuńWracając jeszcze do pierwszej historii. Kochana! Z jakimiż ja wypiekami czytałam nauki Michała o matuchno :D Ale powiem Ci, że Bartek idealnie pasował do wybranej przez Ciebie roli. Niestety wiele razy jest właśnie tak jak w tej historii - mężowie dopuszczają się gwałtów na swoje żonie - bo jemu się należy, a ona godzi się na to z "małżeńskiego" obowiązku.
Kochana skradłaś mnie na dobre i już nie mogę doczekać się kiedy pojawi się nowość. Pozdrawiam gorąco ;)
Zapraszam do siebie na 4 rozdział: www.wymowne-zycie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :*
Zapraszam do siebie na pierwszy rozdział: www.do-krwi.blogspot.com
UsuńPozdrawiam. ;*
Dziś przez przypadek natrafiłam na Twojego bloga. Po kilku pierwszych zdaniach mnie wciągnął, więc nadrobiłam całość. Niesamowicie piękne opowiadanie.
OdpowiedzUsuńHistoria Gosi i Zbyszka jest jedną z najpiękniejszych i najsmutniejszych, jakie miałam okazję czytać.
Skradłaś mnie na dobre, nie mogę doczekać się kolejnego wspomnienia.
Pozdrawiam! ;)
Niesamowite. Chyba nie trafiłam wcześniej na tak dojrzałego, nieprzesłodzonego i prawdziwego bloga. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego jak piszesz i całej pokazanej tutaj historii.
OdpowiedzUsuńBędę zaglądać.
Pozdrawiam, dziękuję za komentarz u mnie ♥
passionatevalerie.blogspot.com
Pewnie teraz mnie zabijesz…ale nie chce ryzykować: dostałam dzisiaj taki list i przesyłam Tobie . Może i do nas szczęście się uśmiechnie. Przeczytaj ten list i zrób to co jest w nim napisane: Kogo kochasz. Uczyni to cud. Ten list został wysłany do Ciebie na szczęście. Oryginał jego znajduje się w Nowej Anglii. List ten okrążył cały świat 9 razy. Teraz szczęście zostało wysłane do Ciebie. Otrzymasz szczęście w ciągu 4 dni od daty otrzymania tego listu, jeżeli go odeślesz dalej. To nie żart. Otrzymasz je na pewno! Wyślij ten list do ludzi, o których wiesz, że potrzebują szczęścia. Nie wysyłaj pieniędzy, ponieważ szczęścia nie można kupić- nie ma ono ceny. Nie zatrzymuj tego listu. On musi opuścić twoje ręce w ciągu 96 godzin. Oficer RAF-u otrzymał 70 tysięcy dolarów. Jacek Włod wygrał 40 tysięcy i je stracił ponieważ przerwał łańcuch. Natomiast Gorawale stracił żonę w ciągu 6 dni po otrzymaniu listu. On zawiódł cyrkulację tego listu, mimo tego, że przed śmiercią żony wygrał 95 tysięcy dolarów na loterii. Pieniądze zostały przyniesione do jego domu w cztery dni po tym, gdy zdecydował się wysłać ten list. Proszę wysłać 20 kopii tego listu, zobacz co się stanie w ciągu 4 dni. Łańcuch pochodzi z Nowej Anglii i został napisany przez misjonarza w Solvi Donte( Ameryka Południowa). Ponieważ kopie muszą krążyć po świecie, musisz wysłać je do znajomych i przyjaciół. Po kilku dniach otrzymasz niespodziankę. To prawda nawet jeśli nie jesteś zabobonny. Zwróć uwagę na Contantina p. Otrzymał łańcuch w 1968 roku. Poprosił sekretarkę o sporządzenie 20 kopii i wysłał je. Parę dni później wygrał 2,9 milionów dolarów na loterii. Amella Wiel. Kierownik biura, otrzymała list i zapomniała, że list musi opuścić jej ręce W ciągu 96 godzin. Utraciła pracę. Później po odnalezieniu tego listu wysłała 20 kopii. Niedługo dostała lepszą pracę. Dolan Maranita otrzymał list. Nie uwierzył, wyrzucił go. 9 dniach ZMARŁ. Ale nie wysyłaj go do osoby, od której go dostałeś. List musi być podany dalejodeślesz dalej. To nie żart. Otrzymasz je na pewno! Wyślij ten list do ludzi, o których wiesz,
OdpowiedzUsuń