niedziela, 30 czerwca 2013

MIŁOŚĆ NIE WYRAŻA SIĘ W PRAGNIENIU UPRAWIANIA SEKSU, ALE PRAGNIENIU WSPÓLNEGO SNU



WSPOMNIENIE CZWARTE


Kiedy znajdziemy się na zakręcie,
co z nami będzie?
Świat rozpędzi się niebezpiecznie,
co z nami będzie?
nawet jeśli życie dawno zna odpowiedź,
może lepiej gdy nam teraz nic nie powie.

ZBYSZEK

- Monia, bo mnie udusisz!
- Wiercisz się jak kotka w rui! – narzeczona przyjaciela usiłuje okiełznać mój ślubny krawat robiąc przy tym więcej szkody niż dobrego.
- W rui może, ale raczej tygrys – wbrew wszystkiemu humor mi dopisuje, chociaż chcę już tą całą uroczystość mieć za sobą.
- Tak Zbyszku, tak słódź sobie dalej. Stój prosto, nie garb się przed ołtarzem, nie chichocz. Po tobie można się wszystkiego spodziewać - Monika jest bardziej przejęta niż ja sam.
- Uspokój się! To ja się żenię, a nie ty. Będziesz Miśka tak strofować jak będziecie brać ślub. Ja wiem, co robię! -  nie lubię jak mnie ktoś traktuje jak wioskowego głupka. Tylko tego brakuje żeby mi ciśnienie podniosła wariatka jedna – Wychodzę!
- Gdzie leziesz? Chyba nie uciekniesz sprzed ołtarza? Zibi wracaj! Gośka mnie zabije. Poczekaj! – doprowadziłem biedną dziewczynę do płaczu, ale w sumie się jej należało.
- Spokojnie Monia. Idę do Gosi, żeby ona nie zawinęła kiecy i nie zwiała – trzasnąłem drzwiami na pożegnanie żeby czasem nie przyszło jej do głowy mnie zatrzymywać.


Stoję w pokoju mojej żony, którą poślubię dzisiaj drugi raz. Wygląda olśniewająco w kremowej, długiej, koronkowej sukience. We włosy wpięte ma świeże kwiaty. Prezentuje się pięknie i niewinnie, jak prawdziwa panna młoda tylko, że nie w bieli.
- Ślicznie wyglądasz – Gosia podskakuje przerażona, gdy łapię ją z tyłu za ramiona.
- Zbyszek zamorduję cię w dzień ślubu! Nie strasz mnie więcej – kładzie nogę na wysokim krześle żeby poprawić pończochy i podwiązkę. Kładę rękę na jej kolanie i sunę dłonią tuż za jej ręką, aż po koronkowe zakończenie pończoch. Usiłuje obciągnąć sukienkę, ale nie pozwalam jej na to. Kładę palce na nagą, gładką skórę pod paskiem do pończoch.
- Przestań! Co ty wyprawiasz? – śmieje się oganiając się ode mnie jak od natrętnej muchy.
- No, co skarbie. Ostatni grzeszny seksik? Jutro już będziemy się kochać, jako pobłogosławione małżeństwo.
- Popsujesz mi fryzurę i pognieciesz sukienkę! Weź tą łapę! – nie bardzo przejmuję się jej protestami, bo wcale nie ściąga nogi z krzesła.
- Będę bardzo ostrożny – szepczę przygryzając płatek jej ucha, jednocześnie pieszcząc ją przez materiał majtek – Nic nie zniszczę.
- Zbyszek przestań – odchyla głowę i wtula się plecami we mnie. Język mówi jedno, ale ciało zupełnie coś innego. Kręci zachęcająco pupą, przyprawiając mnie o mocniejsze bicie serca.

Pukanie do drzwi sprawia, że odskakujemy od siebie jak poparzeni. Sekundę później do pokoju wpada zziajany Kubiak, obrzuca nas dziwnym spojrzeniem i uśmiecha się pod nosem. Domyślił się, co tu się działo, bo oboje wyglądamy jak dzieci twierdzące, że ulubiony serwis mamy stłukła nasza pluszowa przytulanka. Oboje ciężko oddychamy i nerwowo poprawiamy swoje odzienie.
- Chodźcie, bo spóźnicie się na własny ślub, bo wam amory w głowie.
Czynimy ostatnie poprawki, próbujemy opanować oddech i zamaskować rumiane policzki.
- Przypomnij mi Zbyszek, po co my to w ogóle robimy? Przecież jesteśmy już małżeństwem. Po co nam ta cała szopka?
- Dla naszych rodziców Gosieńko! – łapię ją za rękę i ruszamy w kierunku samochodu.
- Taaaaak szczególnie dla twojej mamusi. Ona to by mnie wysłała w kosmos, bez biletu powrotnego.
- Spokojnie moja mała złośnico,. Moja matka nie mu to nic do powiedzenia – przytulam ją do siebie całując mocno w usta. Napięcie między nami rośnie. Nie wiem jak my przetrwamy to całe wesele.
- Myślę mój drogi, że urwiemy się na noc poślubną wcześnie niż wszyscy się spodziewają – potakuję jej z ogromnym entuzjazmem, nie mogąc jednak wydobyć z siebie słowa, bo w tej chwili jej język mi w tym przeszkadza.


GOSIA
- Ja Małgorzata biorę sobie ciebie Zbigniewie za męża… - byłam totalnie zestresowana ślubując mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską, choć wydawało mi się, że nic mnie rusza, Wzruszyłam się bardziej niż moja mama i siostra razem wzięte.
- Żono przyjmij tę obrączkę… - nie byłam przekonana do ślubu kościelnego, ale teraz uświadamiam sobie, że nie ważne, co będzie później, co będzie za kilka lat. W tej chwili liczy się tylko to, że naprawdę kocham tego dziwnego i szalonego mężczyznę. Przyzwyczaiłam się, że traktowałam go jak dzieciaka, a teraz stoi przede mną prawdziwy facet. Zmienił się przez te kilka lat, zmężniał.

Wesele jak każde inne, typowo polskie. Zabawa była przednia, obcokrajowcy byli zachwyceni, a my mieliśmy ochotę opuścić ten przybytek jak najszybciej. W akompaniamencie śmiechów, przyśpiewek i życzeń spłodzenia potomka, około drugiej oddaliśmy rządy w ręce naszych świadków i pojechaliśmy do domu skonsumować to małżeństwo.
Czułam się niczym dziewica, gdy w samochodzie zerkaliśmy na siebie z tajemniczymi uśmiechami. Nie było między nami grama nieśmiałości ani fałszywej skromności. Znamy się doskonale, także swoją fizyczność i seksualność. Dzisiaj jest inaczej niż zwykle, jakby podniosłość tej całej uroczystości udzieliła się i nam obojgu. Nigdzie nam się nie spieszyło, powoli wchodziliśmy po schodach do naszego mieszkania.
- Wiesz Gosiu, że nie ma w nas za grosz romantyzmu. Chcę jednak żeby dzisiaj było inaczej – Zbyszek przerwał ciszę, jaka panowała między nami od momentu wyjścia z lokalu jak otwierał drzwi naszego mieszkania. Jak tylko weszłam do korytarza poczułam subtelny zapach róż, ogień trzaskał w kominku, a wokół paliły się świece. Byłam szczerze zaskoczona, bo do tej pory byliśmy raczej spontaniczni i niczego nie planowaliśmy.
- To jest piękne! Dziękuje kochanie! – całowaliśmy się z żarłoczną namiętnością, ale i z czułością. Seks był dla nas zawsze bardzo ważny i zajmował wyjątkowe miejsce w naszym życiu. Był zawsze źródłem satysfakcji i przyjemności nie tylko fizycznej. Czerpaliśmy ogromną przyjemność ze swojej bliskości i najintymniejszego wyrażania naszego związku, miłości i emocjonalno-duchowej jedności.
Rozluźniająca i odprężająca wspólna kąpiel w wielkiej wannie w naszej łazience pachnącej liliami zmywa z nas zmęczenie i wprowadza w nas chęć na romantyczny, powolny seks. Świeczki i przyciemnione światło w salonie tworzy przyjemną atmosferę. Powoli zrzucamy z siebie ręczniki. Spokojne spojrzenia w oczy, bez skrępowania i wstydu, pełne pożądania i miłości.

- Kocham cię Gosiu – czuję to samo i wiem, ze jemu na mnie zależy. Mówię mu jak bardzo go pragnę i jak dużą przyjemność sprawia mi jego dotyk. Namiętne pocałunki podkręcają atmosferę, pozwalając nam skoncentrować się na sobie.
Subtelny dotyk, wszędobylskie, łapczywe usta. Nawet najbardziej odważne gesty i pieszczoty nie mają w sobie grama wyuzdania i perwersji, gdy robi się to z osobą, której ufa się bezgranicznie i kocha najbardziej na świecie.
Przyspieszony oddech, ciche jęki, gdy usta obejmują twardy sutek, a ręka zaciska się wokół nabrzmiałej męskości. To są odgłosy, które nas otaczają. Gdy jego usta suną po moim ciele mam wrażenie, że w ekstazie opuszczam swoje ciało. Nie liczy się nic oprócz jego warg, słodszych niż najwspanialsze nektary świata. Nasze nagie ciała ocierają się o siebie będąc dla siebie stworzonymi. Pomimo różnic pasujemy do siebie pod każdym względem. Powolne ruchy bioder, jego zielone oczy z rozszerzonymi źrenicami utkwione w mojej twarzy, rozkosznie rozchylone i opuchnięte od pocałunków usta sprawiają, ze dochodzę na szczyt szybciej niż bym chciała.  To właśnie on, jako jedyny mężczyzna w moim życiu, do tego stopnia przejął kontrolę nad moim ciałem i umysłem, że nie mam ochoty opuszczać jego ramion. Jęk jego ekstazy, drżenie jego ciała to dla mnie najwspanialsza poezja, najbardziej podniecający erotyk, może nico wyuzdany, ale mój. Jego ciało naznaczone moim zapachem, moimi ustami i oplecione teraz moimi ramionami i udami to wszystko, co zaprząta moją głowę w tej chwili. Słodki bezruch po obezwładniającym orgazmie, nasze splecione dłonie, rozluźnione ciała - uwielbiam takie chwile szczególnie teraz, kiedy wiem, że nikt nam tego nie przerwie, bo jesteśmy całkowicie odcięci od świata. Czując jego gorący oddech na szyi i dłoń gładząca wilgotną skórę nabieram ochoty na więcej. Cały ten akt to nie tylko zaspokojenie żądzy, rozładowanie napięcia, ale prawdziwe oddanie ukochanemu nie tylko ciała, ale i duszy. Nie wiem czy będziemy razem przez całe życie, nie wiem czy będziemy się kochać, czy będziemy sobie wierni do śmierci. Wiem jednak, że w tej chwili oboje chcemy tej przysięgi dochować. Ja złożonej przed Bogiem, on przed ludźmi i samym sobą…




- To zawsze było coś więcej niż seks, od pierwszego razu – jej głos wyrywa mnie z krainy marzeń. Jej wspomnienia były tak plastyczne, że znów poczułem się młody i szczęśliwy, najszczęśliwszy na świecie.
- Było! Było, ale bardzo krótko. Obiecywałaś mi, że się razem zestarzejemy. Pamiętasz jak śmiałaś się, że razem będziemy przeżywać twoje siwienie i moje łysienie. Mieliśmy wspólnie wychowywać dzieci i cieszyć się wnukami. I co?  Zostawiłaś mnie! – przemawia przeze mnie ogromny żal. Sam nie wiem, do kogo, bo przecież to nie jej wina.
- Wiesz, że nie chciałam cię zostawić. Najzabawniejsze jest jednak to, że ja zdążyła osiwieć, a no cóż ty nadmiarem włosów nie grzeszyłeś. Tej części obietnicy dochowałam. – wcale mnie nie bawi jej żart, bo nie podoba mi się to, że całe nasze życie skróciliśmy do ośmiu lat.
- Nie chciałaś, ale odeszłaś, bez możliwości powrotu, ale twoja śmierć nie jest moim najgorszym wspomnienie. Już wiesz, co mi chodzi po głowie prawda?
- Zbyszek nie! Sam dodajesz sobie bólu, wzmagasz cierpienie i rozdrapujesz rany wyciągając z zakamarków pamięci akurat te wspomnienia.
- Nie umiem inaczej kochanie – łzy płyną po moich policzkach jak słyszę już w moje głowie monotonnie odmawiany różaniec. Czuję chłód ciemnej kaplicy i ten zapach, który towarzyszył mi przez wiele lat…


15 komentarzy:

  1. Rozdział cudowny. Wzruszam się jakoś jak głupia jak czytam te niektóre fragmenty, ale nie wiem czemu ten blog jakoś bardziej dociera do mojej świadomości i wyobraźni.
    A Zbysiu-romantyk to coś ciekawego :D A taka noc poślubna, aż sama się rozmarzyłam :D
    Czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten rozdział jest po prostu cudowny :-) Piszesz bardzo realistycznie,życiowo i przyznam,że bardzo mi się to podoba. W tym opowiadaniu jest coś takiego intrygującego, nie wiem po prostu jak to nazwać ale jest wspaniałe;)
    Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Subtelnie, spokojnie, po prostu pięknie. Czuję, ze kolejne wspomnienie będzie płaczliwe strasznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oni byli dla siebie naprawdę stworzeni, ale ten ktoś na górze nie pozwolił mi się cieszyć sobą zbyt długo. Życie jest cholernie niesprawiedliwe...

    OdpowiedzUsuń
  5. uwielbiam Ciebie i Twojego Zbyszka, który jest tu taaakim smutnym, biednym żyjątkiem, a nie nadętym bucem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie ma to jak pod wpływem rozdziału wytrzeźwieć do reszty po prawie 3 dniowej libacji :P To było takie subtelne i takie kochane. Naprawdę piękne jest to jak dwoje ludzi w seksie potrafi odnaleźć ten złoty środek, nie ma strachu że coś pójdzie nie tak a partner nie będzie zadowolony. Nie ma przesadnej perwersji i nadmiernego wyuzdania. A jest miłość którą można oddać tej kochanej osobie w fizyczny sposób. Boże ale mnie naszło na takie teksty wybacz. Scena przed ślubem i dobieraniem się Zbyszka do Gosi nieziemska i taka prawdziwa, ja wiem ze są na świecie pary które na godzinę przed ślubem oddały się tej przyjemności. Tu nasze zakochańce się powstrzymały

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak bardzo zachlanni, spragnieni swojej obecności. Tak bardzo w siebie wpatrzeni, pełni nadziei, ufnie spoglądający w przyszłość. Tak drastycznie potraktowani przez życie. Ta historia jest tak cholernie smutna. Tak okrutna i niesprawiedliwa. Szkoda, że los postanowił podarować im jedynie kilka chwil.
    Mam nadzieję, że jeszcze się spotkają. Że po śmierci,gdy już będą razem po drugiej stronie, ktoś ofiaruje im więcej, niż tylko okruchy cudnych wspomnień. Mam nadzieję, że ktoś da im siebie. Już na zawsze.
    Buziaki Kochana :***

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten rozdział jest świetny. Co ja mówię, to opowiadanie jest świetne. Piszesz tak realnie i życiowo.
    Zbyszek i Gosia oddali się całkowicie sobie. Robili wszystko subtelnie i z czułością. Szkoda, że zostali rozłączeni tak szybko i w tak okrutny sposób.
    Pozdrawiam A. ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham kocham kocham. Kobieto, urzekłaś mnie tym opowiadaniem. Uwielbiam je! *.* na pewno będę je czytać.

    OdpowiedzUsuń
  10. Oni są tacy słodcy, i naprawdę nie ma tu jakiegoś nadmiaru lukru, jest wręcz idealnie;))
    mam wrażenie, że urodzili się, aby być ze sobą. współistnieją ze sobą, współżyją, bez siebie po prostu nie istnieją.
    seks z miłości to najpiękniejszy seks, nawet taki z nutką wyuzdania. :)))
    boję się tej następnej części...

    OdpowiedzUsuń
  11. Podoba mi się nastrój tej części. Jest przyjemnie odprężający po tym, co było wcześniej i pewnie przed tym, co będzie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten blog to najwspanialsze opowiadanie jakie kiedykolwiek czytałam. Chociaż to dopiero jeden z pierwszych rozdziałów, bardzo się wciągnęłam i cały czas chce więcej. Jest super pisane, takim łatwym, przyjemnym i zrozumiałym językiem, przy którym moja wyobraźnia wręcz świruje. Dzięki za jego pisanie (mam nadzieję, że szybko nie skończysz)
    Olga :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdzial zmyslowy, subtelny i taki rozczulajacy. Boje sie nastepnej czesci, przeczuwam cos, co znow zaszkli moje oczy.. Do choinki, czy ja tu nigdy nie moge napisac jakiegos konstruktywnego kimentarza? Za kazdym razem trafia w serce, kazdy rozdzial, kazde slowo..

    OdpowiedzUsuń
  14. O matko kochana. Oni są tak słodcy, kochają się tak bardzo, że brakuje mi słów. Ślub był magiczny, ale bardziej noc poślubna. Zbyszek się wykazał, pokazał jej, że kocha ją nad życie. Kocham tą historię i już nie mogę doczekać się kolejnego wpisu. Wyczuwam, że nie będzie on taki piękny jak ten wyżej. Oczywiście jesteśmy w kontakcie GG (:

    Całuję, camilla.♥

    OdpowiedzUsuń